– Byłem w klubie półtorej godziny przed treningiem. Szedłem do siłowni, do masażystów i na odnowę biologiczną. Kończyłem to wszystko, a koledzy dopiero przyjeżdżali. Drużynie trudno było osiągnąć sukces, gdy część graczy mieszkała i bawiła się w Poznaniu – wspomina Paweł Kryszałowicz, były zawodnik Amiki Wronki, 25 lat po jej powstaniu.